Praca na B2B miała być bezpieczna i wygodna. Teraz może się to zmienić. ZUS szykuje algorytm, który ma wyłapywać fikcyjne samozatrudnienie. Kontrole mają być celowane, a nie losowe.
Praca na własnej działalności gospodarczej przez lata była dla wielu firm i pracowników wygodnym rozwiązaniem. Niższe koszty, większa elastyczność, mniej formalności. Teraz ten model może znaleźć się pod lupą jak nigdy wcześniej.
Jak informuje Interia Biznes, Zakład Ubezpieczeń Społecznych pracuje nad algorytmem, który ma pomóc Państwowej Inspekcji Pracy w wyłapywaniu tzw. fikcyjnego samozatrudnienia.
Chodzi o sytuacje, w których ktoś formalnie prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą, ale w praktyce pracuje jak etatowy pracownik – tylko bez etatowych zabezpieczeń i składek.
B2B, czyli business to business, to forma współpracy, w której osoba fizyczna zakłada działalność gospodarczą i wystawia faktury firmie, dla której pracuje. W teorii jest niezależnym przedsiębiorcą. W praktyce bywa różnie.
Problem zaczyna się wtedy, gdy taka osoba pracuje wyłącznie dla jednego podmiotu, ma narzucone godziny, miejsce pracy, zakres obowiązków i podlega bieżącym poleceniom przełożonych. Zdaniem urzędów to już nie jest biznes, tylko etat „przebrany” za działalność gospodarczą.
Nowe rozwiązanie, nad którym pracuje ZUS, ma zmienić sposób kontroli. Zamiast przypadkowych wizyt w firmach, inspektorzy PIP mają dostawać konkretne sygnały, gdzie ryzyko nadużyć jest największe. Algorytm ma analizować dane, które ZUS już posiada – m.in. sposób rozliczeń, liczbę kontrahentów czy ciągłość współpracy.
Jak donosi Interia Biznes, system ma wychwytywać sytuacje, w których przedsiębiorca co miesiąc wystawia jedną fakturę temu samemu zleceniodawcy, rozpoczyna działalność tuż po odejściu z etatu albo wykonuje pracę w sposób bardzo podobny do klasycznego zatrudnienia.
ZUS nie będzie prowadził kontroli samodzielnie, ale ma przekazywać wyniki analiz do Państwowej Inspekcji Pracy, która podejmie dalsze działania.
Dla administracji publicznej problem fikcyjnego B2B to nie tylko kwestia prawa pracy, ale też pieniędzy. Umowy o pracę oznaczają wyższe składki, urlopy, nadgodziny i ochronę pracownika. Samozatrudnienie – znacznie mniejsze wpływy do systemu.
Urzędnicy od lat wskazują, że część firm wypycha pracowników na działalność gospodarczą wyłącznie po to, by obniżyć koszty. Nowy algorytm ma pomóc w walce z taką praktyką, zwłaszcza że PIP od dawna skarży się na brak kadr i możliwości sprawdzania wszystkich firm.
Jeśli algorytm zacznie działać zgodnie z zapowiedziami, przedsiębiorcy stosujący agresywną „optymalizację” muszą liczyć się z kontrolą, która nie będzie przypadkowa. Inspektorzy mają przychodzić tam, gdzie system wcześniej wskaże wysokie ryzyko naruszeń.
Dla części osób pracujących na B2B to może być sygnał ostrzegawczy. Jeśli działalność istnieje tylko na papierze, a realnie przypomina etat, konsekwencje mogą być dotkliwe – od konieczności zapłaty zaległych składek po spory sądowe.
Źródło zdjęcia głównego: Obraz autorstwa katemangostar na Freepik
Święta coraz droższe. Polacy liczą każdy grosz
To ogólnie było do przewidzenia. Mają rodacy co chcieli... Uśmiechnijcie się brygada heeeeeeeeeeeeej!!!
Staszek
15:01, 2025-12-15
„Vivat Deweloperzy”? R. Pietrzak odpowiada radnemu
Bez kitu. Tłumaczenie też mega. Śmierdzi na kilometr ze deweloperzy mają w tym interes. Mieszkańców przybywa, aut też, a miasto wyprzedaje kolejne grunty i nie wymaga od dewelopera jakiegokolwiek partnerstwa publiczno-prywatnego. I nie o place zabaw chodzi. Właśnie o marne kilkaset metrów drogi żeby zrównoważyć kolejną inwestycję. Tu nikt o tym nie myśli. A w godzinach szczytu Pruszcz do dramat w Andach. Dajcie spokój
Robert
01:22, 2025-12-12
Finał świątecznej akcji posłanki Kołodziejczak
Klasyka... Społeczność wrzuciła do kartonu, a posłanka firmuje to swoją twarzyczką. Czy wy wszyscy jesteście normalni?
Staszek
18:53, 2025-12-11
„Vivat Deweloperzy”? R. Pietrzak odpowiada radnemu
Pełen półprofesjonalizm... Materiał filmowy trwa minutę. Naprawdę redakcja reprezentuje się aż taką indolencją? XD Trudno jest wychylić głowę zza burmistrzowych drzwi i poprosić panów z udarowymi wiertarami, aby zrobili sobie kilkuminutową przerwę? "Nie mamy wpływu na trwające prace remontowe"... Na miły Bóg. Naprawdę? To kwestia ruszenia tyłka, dialogu i niczego więcej. Takiemu "słupowi ogłoszeniowymi" pruszczańskiego magistratu powinno chyba najbardziej zależeć na tym, aby chlebodawca był zadowolony z efektu końcowego? A w kwestii określenia: "Niech te słowa zastępcy burmistrza będą najlepszym podsumowaniem internetowej aktywności Łukasza Michalewskiego w tej sprawie". Ten brukowiec to jest totalny upadek dziennikarstwa. Jak można opowiadać się tak jawnie po konkretnej stronie sporu? Dziennikarz ma stać pośrodku. Ale czego oczekiwać skoro pod urzędowym anonsem brak nawet imienia i nazwiska autora.
Staszek
18:46, 2025-12-11
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz