Bieżący sezon był najlepszym w dotychczasowej karierze Pawła Korpulińskiego, choć w swoim dorobku ma już kilka mistrzowskich tytułów, w tym główne trofea wywalczone w Skandynawii.
W przygotowaniach oraz startach towarzyszy mu dwunastoosobowy zespół, który tworzą mechanicy, kierowcy pojazdów serwisowych, a także specjaliści od social mediów, które odgrywają niebagatelną rolę nie tylko w popularyzacji dryftu i promocji naszego zawodnika, ale również w pozyskiwaniu sponsorów.
- Słyszałem wiele na temat sukcesów Pawła, gdyż bardzo dobrze znam jego babcię, która jest niezwykle dumna z wnuka i ma do tego powody – mówi wójt Marek Goliński. – Dziś osobiście mogłem porozmawiać z mistrzem o jego osiągnięciach. Usłyszałem wiele ciekawych informacji na temat dyscypliny, w której realizuje swoje marzenia. Jest niezwykle zapracowanym człowiekiem. Cieszę się, że znalazł chwilę, aby się z nami spotkać.
Rozmawiając z mistrzem, reprezentantem dyscypliny wymagającej ogromnych nakładów finansowych, nie sposób nie zapytać o budżet niezbędny do krajowego prymatu w drifcie.
- Budżet na sezon, to kwota około miliona złotych - mówi Paweł Korpuliński. – Do osiągnięcia sukcesu potrzeba więc wielu sponsorów.
Oprócz startu w zawodach mistrz prowadzi warsztat samochodowy, w którym przygotowuje i modyfikuje dla swoich klientów samochody do driftingu. Przy ich budowie pracuje ten sam zespół, który serwisuje auta pana Pawła. Jak przyznaje, w ostatnich dwóch, trzech latach obserwujemy dynamiczny wzrost popularności tej dyscypliny.
- Drifting rozwija się w szybkim tempie, aby stawiać czoła najlepszym niezbędna jest ciężka praca i poświęcenie – informuje tegoroczny mistrz. - Nasze przygotowania do sezonu trwają cały rok - praca przy aucie, trening w symulatorze, praca mentalna, nawiązywanie współprac z partnerami, akcje marketingowe, a to tylko ułamek tego, co robimy na co dzień.
- Najpierw były gry komputerowe i fascynacja japońskimi klipami oglądanymi na youtubie oraz takimi filmami jak „Szybcy i wściekli”. Nie bez znaczenia była również możliwość oglądania rozgrywanego w Sopocie na Brodwinie etapu górskich samochodowych mistrzostw Polski, na które to zawody zabierał mnie tata – mówi. – Później były symulatory, na których trenuję do dziś, a gdy skończyłem 18 lat rozpocząłem próby jazdy na torze w Koszalinie. Moim pierwszym samochodem było auto BMW.
Paweł Korpuliński przyznaje, że drift, choć niezwykle widowiskowy, jest dość bezpieczną dyscypliną motorową. Mimo iż kierowcy pokonują tor w kontakcie, a po zawodach auto wymaga wymiany wielu kompozytowych elementów karoserii, kontuzje zdarzają się rzadko.
- W tym sezonie sześciokrotnie wymieniałem przedni zderzak i dziesięciokrotnie tylny – mówi. – Na zakończenie sezonu wymiany wymagała też maska auta. Ciągłych modyfikacji wymaga oczywiście również napęd pojazdu.
Prędkość przejazdu zależy przede wszystkim od toru. Za najszybszy uznawany jest ten w Kielcach. Tam prędkościomierz pokazuje momentami 160 km/h. Na torach bardziej ciasnych osiągana szybkość wynosi około 80 km/h. a w zakręcie ok. 50 km/h. Jak przyznaje kierowca w dryfcie oceniana jest przede wszystkim technika jazdy i styl prowadzenia pojazdu.
Paweł Korpuliński z dumą podkreśla całe jego życie kręci się wokół driftingu. Kocha swoją pracę, która jest jego największą pasją.
- Gdyby nie sport, który uprawiam nie byłbym tak szczęśliwym człowiekiem, jakim dziś jestem – mówi.
W tym sezonie – podczas pięciu rund mistrzostw Polski i pięciu rund mistrzostw Europy - ciężarówka serwisowa mistrza pokonała niemal 17,5 tysiąca kilometrów. Pojazd naszego kierowcy spalił ok. 2 000 litrów etanolu i … 300 opon.
[ZT]15296[/ZT]
[BANER]0[/BANER]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz