Pani Stefania Iskra z Cedrów Wielkich obchodziła 91. urodziny. Z tej okazji gościem w jej domu był wójt gminy Janusz Goliński.
- Pani Stefania to chodząca encyklopedia wiedzy. Spotkania z mieszkanką Cedrów Wielkich zawsze są dla mnie swego rodzaju podróżą, bardzo cenną podróżą w przeszłość – mówi wójt gminy Cedry Wielkie Janusz Goliński.
Jubilatka pochodzi z południa Polski. Urodziła się w dawnym województwie rzeszowskim w miejscowości Hadle Kańczuckie na Podkarpaciu. Pani Stefania to najmłodsza z trójki dzieci. II wojna światowa odcisnęła duże piętno na życiu mieszkanki Cedrów Wielkich. Kiedy miała iść do szkoły rozpoczęła się wojna.
- Cieszyłam się, że idę do szkoły, ale reszta rodziny płakała, bo nasz tata dostał powołanie do wojska. Z początku sądziliśmy, że będzie w rezerwie, ale z każdym dniem coraz więcej mężczyzn szło walczyć z okupantem, który w końcu dotarł także w nasze okolice. Kolumna wojskowa stacjonowała w pobliskimi dworze i wielu z nas poszło tam zobaczyć chociażby samochody, którymi przyjechali Niemcy. Niewielu z nas widziało takie pojazdy, dlatego było to dla nas ogromne przeżycia. Starsi mieszkańcy żegnali się, bo sądzili, że samochody to diabły – mówiła nam Stefania Iskra.
Z czasem mieszkańcy wsi przyzwyczaili się do widoku wojska, bo każdego dnia podążały tędy transporty na front.
- Podobnie jak inni nasze małe mieszkanie musieliśmy oddać niemieckiemu żołnierzowi, a sami spaliśmy w oborze razem z końmi. Chcieliśmy budować dom, ale mimo iż mieliśmy materiały, nie mogliśmy nic zrobić, bo takie obowiązywało wtedy prawo. Mimo wielu trudności przetrwaliśmy okupację, ale trudno było spodziewać się lepszych czasów. Niemieckiego okupanta zastąpili Sowieci, których też musieliśmy utrzymywać – kontynuuje jubilatka.
Sowiecka propaganda nie ominęła także Rzeszowszczyzny, gdzie nowy „okupant” organizował kino, a w nim puszczano filmy, które sławiły Armię Czerwoną, która w drodze do Berlina, wyzwalała polskie miasta.
– Nowa rzeczywistość nie była kolorowa, dlatego każdy kto mógł wyjeżdżał za lepszym życiem. Nie inaczej było z naszą rodziną. Mając zaledwie 15 lat wyruszyłam w świat. Najpierw pojechałam do Wrocławia. Podróż – towarowym pociągiem – trwała 4 dni. To był inny świat, ale nie tego szukałam. Postanowiłam spróbować szczęścia gdzie indziej. Pojechałam na północ kraju i trak trafiłam do Cedrów Wielkich. To były zupełnie inne Cedry i trudno dziś uwierzyć jak mogliśmy wtedy żyć w tak trudnych warunkach. Domy były zrujnowane, nie było prądu, o ciepłej wodzie i kanalizacji nie wspominając – wspomina seniorka.
Cedry Wielkie okazały się szczęśliwe dla Pani Stefanii, bo właśnie tu poznała swojego późniejszego męża Stanisława, z którym wychowali trzy córki: Krystynę, Leokadię i Teresę. Nestorka rodu doczekała się dwóch wnuczek i trzech wnuków oraz dwóch prawnuczek i trzech prawnuków. Pani Stefanii zdrowie wciąż dopisuje, o czym można było przekonać się będąc na urodzinowej imprezie.
– Pani Stefania, jak wielu jej rówieśników, doświadczyła wielu dramatów II wojny światowej. Dziś to wspomnienia, którymi dzieli się z młodszym pokoleniem. Szanownej jubilatce gratuluję tak pięknego jubileuszu i życzę dobrego zdrowia na kolejne lata oraz miłości bliskich, którzy ją otaczają – życzy Janusz Goliński.
[ZT]3210[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz