Od listopada 2023 roku stopniowo narastał u mnie ból pleców. Na początku był on dość delikatny, jednak nie przechodził, także zaczęłam chodzić po lekarzach i fizjoterapeutach. Usłyszałam, że to efekt nadwyrężenia i przepracowania. Z tą myślą żyłam przez kolejne miesiące. Wizyty u fizjoterapeuty początkowo pomagały, jednak musiałam zwiększać ich częstotliwość, co wiązało się z dużymi wydatkami. Próbowałam wszystkiego co zalecali mi lekarze: ćwiczenia na kręgosłup, leżenie na acumacie, chodzenie z kołnierzem, przyjmowanie coraz silniejszych leków na morfinie – mówi Klaudia.
Badania, którym podjęła się poddała nie wykryły nic niepokojącego.
Z czasem ból, jaki odczuwała Klaudia stawał się nie do zniesienia. Noce stały się koszmarem, który trwał kilka tygodni. W końcu otrzymała skierowanie na rezonans…
Wyniki rezonansu były bardzo niepokojące: guz o dużym stopniu złośliwości, mierzący ponad 4cm na kręgosłupie z licznymi naciekami.
Klaudia trafiła do szpitala w Gdańsku.
- Otrzymałam szybki termin do onkologa. Usłyszałam, że lekarze podejrzewają chłoniaka. Wykonano biopsję, następnie leżałam przez tydzień na radioterapii. Na szczęście to znacznie wyciszyło mój nocny ból. Wróciłam do domu i czekałam na wyniki biopsji. Mój przypadek jest tak rzadki, że był badany przez szpital w Gdańsku oraz w Warszawie, gdyż lekarze nie byli w stanie określić dokładnego podtypu mojego nowotworu.
Okazało się, że to nie chłoniak, tylko bardzo rzadki złośliwy nowotwór mięska, nieszczęśliwie zlokalizowany w kręgosłupie.
- Powiedziano mi, że jest nieoperacyjny i jedyne co można zrobić to poddać się chemioterapii oraz miesięcznej terapii protonowej w Krakowie. Jednak to wszystko jest zaleczaniem, nie leczeniem. To wszystko to jedynie wydłużanie mojego życia, którego pozostało może kilka lat.
Życie Klaudii w jednej chwili rozpadło się na kawałki, jednak kobieta postanowiłą, że się nie podda. Znalazła neurochirurga, który 12 listopada podejmie się operacji usunięcia guza z kręgosłupa. To jednak bardzo ryzykowna operacja.
- Niestety nie mam już wyjścia, gdyż jestem już po dwóch najsilniejszych chemiach, które bardzo mnie osłabiły. Po każdej z nich doświadczyłam koszmarnych skutków ubocznych. Ostatnie wyniki rezonansu i tomografu wykryły już przerzuty na płuco oraz patologiczne załamanie trzonu kręgu. Mimo chemii rak postępuje.
Leczenie Klaudii w Polsce nie jest już możliwe. Po operacji czekają ją kolejne liczne badania, których koszt sięga dziesiątek tysięcy złotych oraz drogie leczenie za granicą.
- Tyle razy pomagałam innym w takiej sytuacji angażując się całym sercem. Nigdy nie pomyślałabym, że teraz to ja będę potrzebowała czyjejś pomocy. Długo zwlekałam z decyzją założenia zbiórki, ale wiem, że bez tego nie przeżyję. Bez Waszej pomocy pewnego dnia po prostu odejdę z tego pięknego świata zostawiając moje dwie kochane, malutkie córeczki.
Zrzutę dla Klaudii możecie zasilić TUTAJ.
[ZT]15420[/ZT]
[BANER]0[/BANER]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz