Przed nami święta Bożego Narodzenia. Kolacja wigilijna to dobry czas, aby przypomnieć sobie tradycyjną pomorską świąteczną kuchnię.
Co króluje na wigilijnych stołach w pomorskich domach? Barszcz, karp oraz pierogi, to dania bez których nie wyobrażamy sobie świątecznego stołu. Jednak, jak się okazuje żadna z nich nie jest tradycyjną pomorską potrawą.
Pierogi wigilijne to dzisiaj jedno z najważniejszych świątecznych dań. Bez pierogów Wigilia to nie to samo! Na wigilijnych stołach znaleźć można pierogi z kapustą i grzybami, z bobem czy z farszem rybnym. Nie wszyscy jednak wiedzą, że pierogi to potrawa pochodząca ze wschodu, która na Pomorzu rozpowszechniła dość późno.
Na wielu, nie tylko pomorskich stołach gości również karp, który jest pewnego rodzaju symbolem wigilijnego stołu. Ten gatunek ryby jemy bowiem niezwykle rzadko, a większość z nas tylko w te trzy świąteczne dni w roku. Nieczęste spożywanie karpia nie jest niczym nadzwyczajnym, ponieważ w ogólnej opinii ryba ta jest uważana za „nieczystą”, która swój żywot wiedzie w odmętach mulistego dna rzek. Jako potrawę świąteczną zaczęliśmy go jeść dopiero w czasach PRL-u i nie ma on nic wspólnego z tradycyjnymi świątecznymi pomorskimi przysmakami.
Kolejną kultową potrawą, której w przeszłości na próżno było szukać na świątecznym stole jest barszcz. Tę zupę z buraków w kociewskich i kaszubskich domach zastępowało się zabielaną zupą rybną z kluseczkami i zupę brzadową z suszonych wiśni, gruszek, jabłek i śliwek. Nieco rzadziej przyrządzano zupę z suszonych grzybów.
Poza tym na Pomorzu nie mogło zabraknąć słodkowodnych i morskich ryb. Przygotowywano śledzie pod przeróżnymi postaciami, jadano szczupaki, węgorze, pstrągi a w rejonach nadmorskich także dorsze.
Ryby podawano także w galarecie, w postaci gulaszu, a z dorsza robiono drożdżowe racuchy.
Dawniej na Kaszubach i Pomorzu Wigilie były bardzo skromne. Ilość i rodzaj podawanych potraw, uzależnione były od majętności rodziny.
Dominowały jak wspomnieliśmy ryby, ale serwowano także kapustę z grzybami lub bigos postny oraz pluci, czyli ziemniaki w mundurkach z solonym śledziem. Na deser podawano piernik, makowiec i drożdżówkę kaszubską. Bakalie dodawano do makowców tylko w bogatszych domach, nie było popularnego dziś piernika, jadano za to pieczone "orzechy", czyli kulki z mąki, marchwi, cukru i miodu.
W tych najbiedniejszych domach przyrządzało się po prostu to, w co obradzał latem i jesienią przydomowy ogródek, czyli marchew, kapustę, owoce, oraz to, co można było znaleźć w okolicznych lasach, czyli grzyby.
Popularna dziś tradycja przygotowywania 12 dań dawniej nie była kultywowana a potraw było zdecydowanie mniej, ale je przygotowanie było niezwykle ważne i uczestniczyły w niej wszystkie pokolenia rodziny.
Najpopularniejszą, wspólną i kultywowaną do dzisiaj formą wspólnego świątecznego „pichcenia” jest pieczenie pierniczków. Słodkościami dekorowano później wnętrze. Przed wojną w kącie ustawiano żytni snop siana, w którym chowano cukierki, potem zaczęto ubierać choinkę. Przystrajano ją słomą i piernikami.
Bardzo popularne niegdyś były tzw. fefernuski kociewskie, czyli drobne pierniczki pokryte białym lukrem przyrządzane z leżakującego dwa tygodnie ciasta.
Podczas świąt oczywiście nie może zabraknąć prezentów.
Na Kaszubach i Kociewiu przynosi jenie Święty Mikołaj, ale Gwiazdor, który wyglądem odbiega od tego, który znamy. Jego strój składa się bowiem z typowo wiejskich elementów, jak kalosze, gruby kożuch czy czapka tzw. „myca”. Na Żuławach z kolei rola obdarowującego przypadała niegdyś Siwemu Koniowi. Postać to jednak jest już nieco zapomniana.
Ważną rolę na Żuławach odgrywały adwentowe „mateczki”, czyli starsze panie, które przed świętami zbierały pieniądze na to, by również ubodzy ludzie mogli spędzić godnie święta. Ich odwiedziny w domu wiązały się nie tylko z tym, że trzeba było przekazać datek. Dzieci musiały też bowiem wykazać się wiedzą z najważniejszych modlitw. Nagrodą za ich odpowiednie wyrecytowanie była zawsze obietnica otrzymania prezentu.
Na Kaszubach orszak kolędników miał dość osobliwy charakter, było to bowiem Bada z dziadem, uzbrojona w kosę Śmierć, Diabeł, Cygan, Bocian i Kominiarz. W wieczór wigilijny chodzili po domach jako Gwiazdka, a potem - między Bożym Narodzeniem a Świętem Trzech zmieniali nazwę na Gwiżdże. Ich celem zawsze było trochę postraszyć, trochę rozbawić i zgarnąć kęs jedzenia oraz łyk dowolnego trunku. Dziś natomiast zadowolą się drobnymi słodkościami.
A jakie Bożonarodzeniowe tradycje kultywuje się w Waszych domach?
[ZT]16417[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz