Zamknij

Zmarł Kamil Rupiński. To kolejna ofiara karambolu na S7

12:01, 08.02.2025 Aktualizacja: 13:28, 08.02.2025
Skomentuj siepomaga.pl siepomaga.pl

Zmarł Kamil Rupiński – to piąta ofiara karambolu na s& do którego doszło w październiku 2024 roku.

O śmierci 40-letniego mężczyzny poinformowano na portalu, na którym trwała zbiórka na jego leczenie i rehabilitację. Zmarł w środę w szpitalu.

Rozwinięcie:Po niespełna czterech miesiącach od karambolu na S7 niedaleko Gdańska, w środę zmarł uczestnik tego zdarzenia 40-letni Kamil. W wypadku, do którego doszło w październiku 2024 r. zginęło wówczas czworo dzieci, w tym dwoje zmarłego mężczyzny.

O śmierci 40-letniego mężczyzny poinformowano na portalu, na którym trwała zbiórka na jego leczenie i rehabilitację. Zmarł w środę w szpitalu.

"Takie informacje łamią serce na miliony kawałków. Niestety, dziś z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o odejściu Kamila - ukochanego brata, syna, taty, przyjaciela. Wierzymy, że jest już w świecie, w którym nie ma bólu i cierpienia - napisano.

Jego śmierć potwierdził PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński.

Do karambolu doszło 18 października ub.r. na remontowanym odcinku trasy S7 w Borkowie k. Gdańska. W katastrofie uczestniczyło 21 pojazdów – 18 osobowych i 3 ciężarówki. Pojazdami poruszało się łącznie 56 osób.

W wypadku 4 osoby poniosły śmierć na miejscu: 7-letni Nikodem, 10-letni Mikołaj oraz rodzeństwo 9-letnia Eliza i 12-letni Tomek.

Ojciec rodzeństwa, 40-letni Kamil w ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala. Po tym zdarzeniu prowadzona była zbiórka na jego leczenie. Podano, że miał m.in. oparzenia II i III stopnia i liczne złamania.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Poza nim w wypadku poszkodowanych zostało 14 osób.

Po karambolu prokuratura postawiła zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym 37-letniemu Mateuszowi M. - kierowcy tira, który wjechał w stojące w korku samochody. Za ten czyn grozi do 15 lat więzienia.

Śledczy ustalili, że w miejscu, w którym doszło do katastrofy, ograniczenie prędkości wynosiło 50 km/h. "Oznacza to, że podejrzany znacznie przekroczył dozwoloną prędkość na tym odcinku drogi, bo przekroczył ją o 39 km/h” - podawała prokuratura.

Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był używany w trakcie wypadku.

Prokuratura chciała aresztować podejrzanego i złożyła wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na trzy miesiące, ale sąd nie uwzględnił tego wniosku i zdecydował o dozorze policji. Orzekł dodatkowo wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. złotych, które zostało wpłacone.

Mateusz M. siedem razy w tygodniu musi stawiać się we właściwym komisariacie policji. Śledztwo zostało przedłużone do kwietnia br.(PAP)

 

[ZT]17253[/ZT]

[BANER]0[/BANER]

(PAP)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%